Mam takie głupie pytanie, bo najpierw skończył mi się chroma optimiser, a że w lokalnym sklepie akurat nie mieli, to musiałem zamówić i trochę trwało zanim przysłali. Ponieważ nie pokrywałem nim całych zdjęć, to jeszcze przez jakiś czas drukowałem ignorując informację, że należy wymienić. Po około 20 fotkach wydrukowanych na A4 jeszcze jest coś tam w pojemniku (przynajmniej na ekranie tak pokazuje). Jednocześnie wyszły kolejne atramenty - najpierw szary GY, potem czarne - PBK i w końcu MBK (czarny matowy). Odkąd pojawił się monit dotyczący szarego i czarnego zrobiłem jeszcze 5 wydruków tak z rozpędu. Atramenty zamówiłem i tym razem przyszły szybko, więc mogę w każdej chwili podmienić puste pojemniki na pełne.
Zastanawiam się tylko ile jest jeszcze atramentu w kartridżach. Czy jeśli nie wymienię na czas to podczas wydruku opróżnią się do końca, a potem również i rurki podające atrament do głowicy i dysze zaczną pluć powietrzem? Czy drukarka jest na tyle sprytna, że na to nie pozwoli i kiedy osuszy dokładnie pojemnik, przerwie druk i poprosi raz jeszcze o wymianę, po czym napędzi nowym atramentem rurki i podejmie wydruk, tam gdzie został przerwany (tego bym oczekiwał po sprzęcie z 21 wieku).
Nie to żebym chciał sprawdzać. Pytam tak hipotetycznie, po pierwsze żeby wiedzieć na przyszłość ile mam jeszcze rezerwy, a po drugie, to te atramenty są cholernie drogie i trochę głupio byłoby wywalać kartridż z atramentem, jeśli można jeszcze posępić na rezerwie

Pewnie nie jedyny mam taką zagwozdkę, więc może ktoś już to rozkminił.